Pinterest podpowiedział mi, że może fajnie wyglądać winietka w postaci spinacza na ubrania – takiego zwykłego drewnianego.

A na nim napisane imię i nazwisko. I do tego dołączone zielone gałązki – ich zdobyczą zajął się już mój tata – on wie gdzie można takie dostać 😉 Ja odpowiednio wcześniej kupiłam wystarczającą ilość spinaczy ( a może nawet nie kupowałam, tylko znalazłam u mojej mamy w mieszkaniu – czego tam się nie znajdzie?). 

I z listą gości siedziałam parę wieczorów wypisując spinacz, po spinaczu.

Po skończonej imprezie, każdy mógł taki spinacz zabrać na pamiątkę, niektórzy tego nie zrobili. Przez co ja mogłam o tych osobach myśleć tak długo jak tylko rozwieszałam pranie na suszarce. (Teraz myślę o nich trochę rzadziej, bo mam wymarzoną suszarkę bębnową!).

Podsumowując potrzebne mi były:

  • Spinacze do ubrań
  • Czarny mazak – nie gruby, ale też nie cieńkopis, żeby litery były widoczne
  • Zielone gałązki – iglaki
  • Pinterest
  • Nożyczki

A na zdjęciu prezentującą jedną z winietek jest imię i nazwisko dla niektórych pewnie znane, a jak ktoś nie zna, to zachęcam, by poznać. To imię męża Leny! A nazwisko ich wspólne! Tak jak wspólne jest dzieło, które tworzą JEDNO CIAŁO. Jako małżeństwo wychwalają Boga śpiewem, tekstem piosenek i ich aranżacją. Jak jeszcze nie znasz to warto odwiedzić ich stronę -> http://jednocialo.com/ (A stronę tworzył oczywiście mój mąż!).

Na naszym weselu mieli też „mini koncert”

Pin It on Pinterest

Share This